Strona korzysta z plików cookies. Zamknięcie tego komunikatu oznacza zgodę na ich zapisywanie na Twoim komputerze. Dowiedz się więcej. Zamknij
Antoni Malinowski
(ur. 1955 r.)
Antoni Malinowski, artysta polskiego pochodzenia (ur. 1955) , który od 1980 roku żyje i pracuje w Londynie, w swoich kompozycjach kolorystycznych przeciwstawia się teorii mającej swoje korzenie w modernizmie (uważano wówczas, że budynki powinny zachować naturalne kolory materiałów budowlanych). Do najbardziej znanych realizacji Malinowskiego zaliczają się wielkoformatowe instalacje malarskie we wnętrzach i na fasadach budynków, wykonane na zamówienie architektów dla Luxor Theatre w Rotterdamie, Royal Court Theatre oraz dla Coin Street Neighbourhood Centre w Londynie. Magazynowi Vox Design artysta opowiada o swoich kolorystycznych inspiracjach, relacjach pomiędzy przestrzenią, światłem i architekturą oraz o współpracy z Haworth Tompkins Architects.

Antoni Malinowski (pracując z pigmentem, światłem, ruchem i czasem, bada dynamiczną relację pomiędzy przestrzenią obrazu i architektury. Tworzy on efemeryczne lub trwałe interwencje w architekturze, maluje obrazy, ściany, sufity i trotuary, kreuje taneczny performance poprzez budynki i miasta, współpracuje z kompozytorami i muzykami. Główną uwagę poświęca percepcyjnym, emocjonalnym i fizycznym cechom kolorów. Najbardziej znaną pracą artysty w architekturze jest słynna trzypiętrowa Vermilion Wall - Cynobrowa Ściana, którą stworzył w Royal Court Theatre na Sloane Square w Londynie.

Prace Malinowskiego znajdują się w kolekcjach m.in. The Arts Council, British Council oraz w zbiorach muzeów - np. Tate w Londynie.

Wypowiedzi i recenzje
Ewa Bojarowski: Czym jest dla ciebie kolor?
Antoni Malinowski: Kolor to język, który ma swoje reguły, stylistykę, historię. Użycie koloru w architekturze jest stare jak świat. Na przykład średniowieczna Wenecja była niezwykle barwnym miastem. Wenecjanie, obserwując mieniące się kolory na powierzchni wód laguny, zaczęli wykorzystywać ten fenomen natury. Koncentrując się na uspokajających a zarazem uwznioślających właściwościach kolorów zachodzącego słońca, zaczęli upiększać miasto tymi właśnie barwami – od pomarańczowego ugru tynków poprzez ceglaną czerwień chodników aż po bakłażanowy fiolet detali…

Czy współcześnie też udaje się osiągnąć taki efekt?
Kolor to taniec elektronów pobudzanych światłem do ruchu. W mojej pracy skupiam się na kolorze subtraktywnym w relacji do ciągle zmieniającego się dziennego światła. Interesują mnie pigmenty, sam robię z nich farby. (…) W dzisiejszym świecie 90 proc. kolorów widzianych na co dzień to powierzchnie pokryte farbą, której podstawowym składnikiem jest jeden i ten sam pigment – biel tytanowa. Kolory uzyskiwane są poprzez dodawanie barwnika, rozpuszczającego się niczym cukier i przyklejającego do struktury bieli tytanowej. Struktura ta ma wspaniałe właściwości pokrywania powierzchni, jest więc efektywna i jednocześnie najtańsza. W tej sytuacji nasz świat, choć kolorowy, stał się ubogi w kontrasty mikromaterii. W moich pracach zawsze używam specjalnych pigmen tów i farb, które zupełnie inaczej współdziałają ze światłem niż np. zwykłe farby emulsyjne. Efekty są zaskakujące i oryginalne…


Zrezygnowałeś z płótna?
Nie, ale moje realizacje ścienne to wyjście poza ramy blejtramu. Chociaż nie byłbym w stanie robić tych dużych przedsięwzięć bez treningu przy sztalugach. Codzienna praca nad kolejnymi obrazami na płótnie jest dla mnie rodzajem ćwiczeń laboratoryjnych. Na swoich płótnach rozwijam problematykę koloru i przestrzeni – i to właśnie zauważyli architekci, którzy pierwsi zaczęli kupować moje prace. Na początku sam nie zwróciłem na to uwagi, dopiero kiedy kolejnym kolekcjonerem okazał się architekt, zrozumiałem, że coś w tym jest, że architekci widzą w moich obrazach zagadnienia przestrzenne, których nie mogą prawdopodobnie zrealizować w swojej dyscyplinie.

A jak ty je realizujesz?
Czasem myślę, że gdybym żył 300 lat temu, to malowałbym freski w kościołach i pałacach. To jest to, co mnie najbardziej interesuje – ruch widza w relacji do dużej płaszczyzny obrazu obecnej nie tylko na wysokości oczu, ale także wyżej – na suficie – lub niżej – stąd moje „rysunki podłogowe”. (…) Mnie interesują tego typu spotkania malarsko-przestrzenne. Chodzi nie tylko o dynamiczną relację obrazu do przestrzeni, ale też o relacje różnych elementów w przestrzeni. Elementy te mogą być mniej lub bardziej obrazami samymi w sobie, natomiast ich wzajemny kontakt w przestrzeni tworzy zupełnie nowy obraz, który się ciągle zmienia w zależności od natężenia i kierunku światła.


Czym jest dla ciebie taki obraz?
Lubię nazywać moje prace światłoczułymi instalacjami.

A architektura?
Patrzę na budynki jak na naczynia do światła. Badam współżycie dwóch porządków – kulturowego (architektura) i naturalnego (światło). Przestrzeń architektoniczna nie jest dla mnie czymś określonym na zawsze, statycznym, jest terenem ciągłych zmian świetlnych, które wyobraźnia przekłada na inne, wciąż nowe propozycje. Każdy pokój jest taką wariacją nieskończonych możliwości wyobraźni. Ktoś napisał, że moje interwencje w architekturze dają tej przestrzeni poczucie własnej tożsamości. Podoba mi się to, ponieważ każdą z tych prac rozwijam przez analizę światła w danej przestrzeni.

Nie tak dawno wraz z Haworth Tompkins Architects zrealizowałeś projekt Coin Street Neighbourhood Centre. To bardzo duże przedsięwzięcie, fasada budynku jest barwnym obrazem. Jak powstał pomysł tej realizacji?
Ze Steve’em Tompkinsem pracowaliśmy razem nad Royal Court Theatre, gdzie pomalowałem ogromną cynobrową ścianę jako odpowiedź na jego subtelną przebudowę budynku. Kiedy powstawał projekt Coin Street Neighbourhood Centre, architekt zdecydował, że da mi biały model budynku jako „blejtram” do namalowania.


To duży „blejtram”. Jak postanowiłeś go za aran żować?
W zetknięciu z horyzontalną strukturą zacząłem myśleć o weneckich pałacach – ich fasady stały się dla mnie inspiracją w tym projekcie. Przede wszystkim koncepcja fasady jako spektaklu ofiarowanego miastu. Tak więc kolory zewnętrznej elewacji lśnią w słońcu żółcieniami, w pochmurne dni połyskują ugrami, a wieczorem w świetle ulicznych latarni są jak złoty jedwab. Jednocześnie czerwone belki prezentują inny odcień w zależności od tego, z której strony patrzymy na budynek. Od zachodu są cieplejsze, od wschodu chłodniejsze. Także zestawienie żółtego ugru jakby nałożonego na czerwień robi wrażenie pozłacanej powierzchni. Dodatkowym elementem tych ciągłych zmian postrzeganego koloru są widoczne przez ogromne okna barwne wnęki, a właściwie szyby wentylacyjne. Te przestrzenie są pomalowane zaprojektowanymi przeze mnie kolorami. Tak więc czerwienie z zewnątrz przechodzą na wewnętrzne, prostopadłe do okien ściany. Równolegle do fasady ściany zostały pomalowane bardzo ciemnym niebieskim. Daje to wrażenie przestrzeni – zresztą to jeszcze jeden element zainspirowany wenecką architekturą, w której cień w niszach fasad jest wykorzystywany jako iluzja głębi. Na tych ciemnoniebieskich podkładach namalowałem również ciemnoniebieską, ale metaliczno-odblaskową farbą kompozycje kształtów w relacji do plam słonecznych, które czasem padają na te ściany. Fasada budynku jest ciągle zmieniającym się kolorowym obrazem. Ściana w foyer także stała się obrazem ściśle współgrającym ze światłem wpadającym przez oszklony front i z kolorem sufitów, które są bladoturkusowe. To jakby wszechobecne wspomnienie pogodnego dnia. Czerwony trójkąt z lewej strony ściany przy recepcji jest zapowiedzią czerwonej posadzki w masywnej klatce schodowej. Z dołu klatki schodowej widać niebieski sufit z dwoma czerwonymi trójkątami. Kiedy wchodzimy po schodach, wydaje się, że czerwień na suficie jest kontynuacją jednej z czerwonych ścian. Na drugim piętrze okazuje się jednak, że te trójkąty to czerwone romby, które unoszą się na bladoturkusowym tle. Na szarych, cementowych sufitach umieściliśmy panele akustyczne, które również tworzą kolorową kompozycję zmieniającą się w zależności od tego, gdzie stoimy…

Wspomniałeś o Wenecji. Wydaje się, że to miasto bardzo cię inspiruje…
To takie szczególne dla mnie miejsce – być może najlepszy przykład europejskiego miasta, w którym tysiącletnie współżycie koloru z architekturą stworzyło tak ciekawą tradycję żyjącą do dziś. Właśnie znowu lecę do Wenecji.


W przestrzeniach weneckich palazzo wykonałeś już kilka Wall Paintings, czyżby czekało cię kolejne zlecenie?
Lecę na spotkanie z weneckimi producentami ręcznie robionego, najpiękniejszego szkła mozaikowego o niezwykłych kolorach. Chcę zrobić w centrum Londynu, na nowej fasadzie budynku Eric Parry Architects, mozaikę wykonaną przez wenecjan.

A więc Londyn rozbłyśnie nowymi kolorami. Myślisz również o projektach w Polsce?
Zaczynam już myśleć o przyszłorocznym projekcie w londyńskiej Dulwich Picture Gallery. Będzie to bezprecedensowa współczesna interwencja malarska w XVIII-wiecznej architekturze tego pięknego muzeum. Projekt jest bliski memu sercu, gdyż wspaniała kolekcja obrazów w Dulwich tak naprawdę była przeznaczona dla Warszawy. Był to jeden z niezrealizowanych zamiarów Stanisława Augusta Poniatowskiego. Chciałbym konceptualnie rozwinąć tę myśl naszego ostatniego króla – kolorem i linearnym rysunkiem przerzucić most pomiędzy Dulwich i Warszawą. Mam nadzieję, że się to uda.

/Wywiad przeprowadziła Ewa Bojarowski, historyk i menedżer sztuki, kuratorka i producentka wystaw, współzałożycielka AGAINST INTERPRETATION Agentur für Kunst und Kommunikation w Berlinie (www.against-interpretation.com). Uczestniczka projektów badawczych i wystawienniczych Institut of Arts and Media Administration w Berlinie. Autorka artykułów poświęconych problemom sztuki współczesnej./
Historia wystaw

Ważniejsze wystawy: Synchrony w Camden Arts Centre w Londynie oraz Thresholdscapes (Londyn, Rotterdam) - muzyczna współpraca Michaela Nymana.

Ważne indywidualne wystawy ostatniej dekady:

2005 - Bridging Lines Milan, Studio Visconti i Assab One Milan;

2004 - Bridging Lines Venice, CTR Venice; 2004 - New Paintings, Gimpel Fils, London;

2002 - Thresholdscapes, Gimpel Fils, London;

2002 - Luxor Theatre Rotterdam, permanent wall murals in collaboration with Bolles i Wilson;

2001 - installation at The Architectural Association, London;

1998 - A Wall Drawing for RIBA, London; 1997 - Synchrony, Camden Arts Centre, London.
Zgłoszenie chęci kupna obiektu
Zgłoszenia chęci kupna przyjmowane są od osób zalogowanych w Artinfo.pl
W przypadku braku konta prosimy o rejestrację.
Uwaga - osoby nie pamiętające nazwy użytkownika i hasla mogą otrzymać przypomnienie na adres mailowy, użyty przy pierwszej rejestracji konta.
Prosimy wybrać poniższy link „przypomnij hasło” i wypełnić tylko pole adres e-mail.
W przypadku pytań, prosimy o kontakt z naszym biurem:
22 818 94 68 (poniedziałek - piątek: 10:00 - 17:00)
email: aukcje@artinfo.pl