Dwurnik w Zachęcie-malarstwo, próba retrospektywy



 
 
Piątek, 7 września 2001 godzina 19.00
Otwarcie wystawy Edwarda Dwurnika
Malarstwo. Próba retrospektywy.

Kurator wystawy: 
Teresa Anna Stepnowska

 

 
 
 

   
 
 
Na wystawie zaprezentowano wybrane spośród ponad 3000 obrazów dotychczas namalowanych przez artystę prace, które można uznać za reprezentatywne dla twórczości malarza. Prezentacja obejmuje ponad 150 prac powstałych w ciągu ostatniego trzydziestolecia. 

  
Obrazy p
ochodzą z cyklów Sportowcy, Chwila i Chmury, Obrazy Duże, takie jak Nuda prowincjonalnego miasta, Konstytucja 3 Maja, Owoce ziemi, obrazy z cyklu Podróże autostopem, prace z cyklu XII (Namiętności) oraz XIII (Dyplom) a także płótna z cyklu Od grudnia do czerwca, obrazy z cyklu Błękitny, wybrane prace z cyklu Robotnicy, Drogi na Wschód, obrazy o tematyce muzycznej (Berlin voice, Kilar, Mahler - II Symfonia), judaica: Szalom Leżajsk, Tubylcy i wędrowcy, Szalom Tykocin, z najnowszego cyklu Kwiaty, oraz obrazy z cyklu Niech żyje wojna, pokazano też prace z cyklu Romantycy, przedstawiające najwybitniejsze postaci kultury polskiej.
 

W ramach wystawy prezentowany jest 6 godzinny film zrealizowany przez córkę artysty, Apolonię Dwurnik i Pawła Sztwiernię. Jest to zapis w video wywiadów z przyjaciółmi i znawcami twórczości artysty. 
 

 
Prezentacja wybranych prac z wystawy:
 

 
     
 
     
 
     
 
     
 
     



Edward Dw
urnik - urodził się w 1943 w Radzyminie. Studia w warszawskiej ASP w latach 1963-70. W czasie studiów, począwszy od 1965 r rozpoczął cykl Podróże autostopem (kontynuowany do dziś), w którym portretował miasta i miasteczka z perspektywy "ptasiego lotu", w polu zainteresowania artysty, poza architekturą, znalazło się życie i obyczaje mieszkańców. W latach 1972 - 78 powstaje cykl Sportowcy, w którym przedstawia ludzi marginesu, cwaniaków, palaczy najtańszych wówczas papierosów marki "Sport". Około roku 1980 nastąpiło połączenie cyklów Sportowcy i Robotnicy /realizowanego od ok. 1975 r/. Szyderstwo i krytyka z prowadzących "sportowe" życie współziomków / była to też reakcja na nachalne, instrumentalne gloryfikowanie hegemona - tj klasy robotniczej, przez ówczesną propagandę/ zostało zarzucone na rzecz poczucia solidarności z portretowanymi ludźmi. Obrazy z cyklu Warszawa (1981 r), proroczo antycypowały wprowadzenie stanu wojennego w Polsce. W cyklu Droga na Wschód (1989 - 1991) upamiętnił ofiary stalinowskiego komunizmu, w cyklu Od Grudnia do Czerwca (1990 - 1994) oddał pamięć ofiarom stanu wojennego w Polsce. W cyklu Niech żyje wojna! powstałym pod wrażeniem wojen na Kaukazie i Bałkanach artysta śle przesłanie - ostrzeżenie.
Ostanie cykle artysty to: Wyliczanka, Diagonale, Kwiaty, powrót do Podróży autostopem i cyklu Błekitne. Autor ponad 3 tysięcy obrazów towarzyszących naszemu życiu od kilkudziesięciu lat, stanowiących swoistą, niepowtarzalną , artystycznie ujętą kronikę życia, obyczaju, materialnego i duchowego zapisu naszej kultury.



Poniżej wybrane fragmenty z wywiadu udzielonego przez artystę miesięcznikowi "City Magazine" w przeddzień otwarcia wystawy w Zachęcie.

"City": Skąd się bierze Pańska sztuka? Dlaczego Pan maluje te tysiące obrazów?
Edward Dwurnik: Chyba jestem prawdziwym malarzem, który ma, mówiąc trywialnie, pasję tworzenia, pasję życia. Ja maluję, bo nic innego nie umiem robić. Sprawność ręki sprawia mi przyjemność. Nie przywiązuję się do samych prac, stale mi je ktoś zabiera - jestem jak rolnik, który sprzedaje to, co wyhoduje. (.......)
"City": W 1981 roku, przed stanem wojennym, namalował Pan obrazy Warszawy, po której jeździły czołgi, na ulicach były zasieki. Po 13 grudnia miasto dokładnie tak wyglądało. Jak powstały te obrazy? Miał Pan proroczą wizję?
Edward Dwurnik: To było latem 1981 roku. Mieszkałem w bloku, pracowałem nad pejzażami warszawskimi, wszyscy byli w euforii solidarnościowej. Malowałem plac Trzech Krzyży z Domem Partii w tle. Robiłem wtedy błękitne Warszawy, bo nie było innych farb - dostałem w Związku tylko błękit pruski i biel, i tym malowałem. W pewnym momencie zabrakło nawet błękitu pruskiego i została tylko chromowa zieleń - to jest paskudny kolor, taki jakim maluje się czołgi. Namalowałem wokół Domu Partii wieże strażnicze, a potem czołgi, zasieki. Kuzyn mnie straszył: co ty robisz, zostaw to, bo cię zamkną. To mi się spodobało i namalowałem całą serię takich obrazów. Pokazałem je w galerii ART. - przyjechało CNN i zrobiło materiał, że to jest obraz miasta pod okupacją. Myślę, że to był przypadek - wyjątkowy przypadek. (....)
"City": Mówił Pan, że namalował pierwsze niebieskie miasta, bo mógł Pan dostać tylko niebieską farbę. Teraz można kupić farby, jakie się chce, a Pan wciąż kontynuuje ten cykl.
Edward Dwurnik: Niebieskie miasta się sprawdziły, bardzo je lubię. Kiedyś Penderecki przyszedł do wspaniale wyposażonego studia - pokazali mu, że wszystko można tu zrobić. A on wziął trzy dźwięki i zrobił z tego świetną muzykę. To tak, jak na przyjęciu - wszystkiego się nie zje. Niektórzy próbują - wpierdalają rybę z ciastkiem kremowym, bo napakowali sobie na talerz, co się dało. Ale i tak wszystkiego nie zjedzą. Ważny jest wybór i on świadczy o poziomie i klasie artysty. 
/ City Magazin nr 9 (34) wrzesień 2001 /

 

 
 
Relacja przygotowana przez Artinfo




Galeria prac


Powrót