Edward Dwurnik - Thanks Jackson - Bunkier Sztuki




W piątkowy wieczór Bunkier Sztuki otwierał równolegle wystawy dwóch artystów: parter należał do Edwarda Dwurnika, pierwsze piętro – do Oskara Dawickiego. Obie wystawy są relacjonowane w portalu Artinfo.pl
Tytuł wystawy Edwarda Dwurnika – „Thanks Jackson” sugerował, że będziemy mieć do czynienia z płótnami nieco innymi niż do tej pory. I faktycznie. Zamiast prześmiewczych, najczęściej ironicznie komentujących rzeczywistość obrazów malowanych ze świadomym antyestetyzmem, zobaczyć można starannie zamalowane kolorowymi „esami-floresami” wielkie połacie płócien. Sam artysta twierdzi, że o abstrakcji myślał już dawno, właściwie od początku swojej twórczości, zawsze jednak było coś do powiedzenia – czyli do namalowania. Okazuje się, że teraz chyba nie ma... Prezentowany cykl, powstały w ciągu ostatnich trzech lat ma nawiązywać do abstrakcyjnych cykli tworzonych przez Jacksona Polloca w nurcie action painting. Ciekawe czy Pollock cieszy się z tego swoiście złożonego hołdu. Cieszy się na pewno Dwurnik, który sam mówi: „chciałbym, aby moje abstrakcje były rozpoznawalne. Pewnie tak będzie. (...) dużo jest taszystowskich, takich chlapanych Pollocków, ale moje są inne i według mnie wyraźnie się od tamtych odróżniają”. 
Cóż, wygląda na to, że faktycznie tak będzie. Abstrakcje Dwurnika faktycznie będą rozpoznawane, będą się pewnie też różnić od tych „chlapanych Pollocków”. Przede wszystkim dlatego, że daleko im do tego spontanicznego, ekspresyjnego chlapania, które między innymi uprawiał sam Pollock. Abstrakcje Dwurnika są wystudiowane, gładziutkie, kolory starannie dobrane i tak samo starannie, aby czasem nie zabrudzić nie przewidzianego do tego celu fragmentu płótna rozlane na nim. 
Artysta świadomy swoich oczekiwań w stosunku do własnego malarstwa mówi: „chciałbym, żeby moje obrazy miały większą siłę oddziaływania, aby mogły zabijać albo leczyć”. Ostatnie obrazy być może spełnią przynajmniej jedno z tych życzeń.


  
 

      
 Wybrane prace:
 

   
 
 
 

 
  
 
 Nota biograficzna:

        
   
Edward Dwurnik - urodził się w 1943 w Radzyminie. Studia w warszawskiej ASP w latach 1963-70. W czasie studiów, począwszy od 1965 r rozpoczął cykl Podróże autostopem (kontynuowany do dziś), w którym portretował miasta i miasteczka z perspektywy "ptasiego lotu", w polu zainteresowania artysty, poza architekturą, znalazło się życie i obyczaje mieszkańców. W latach 1972 - 78 powstaje cykl Sportowcy, w którym przedstawia ludzi marginesu, cwaniaków, palaczy najtańszych wówczas papierosów marki "Sport". Około roku 1980 nastąpiło połączenie cyklów Sportowcy i Robotnicy /realizowanego od ok. 1975 r/. Szyderstwo i krytyka z prowadzących "sportowe" życie współziomków / była to też reakcja na nachalne, instrumentalne gloryfikowanie hegemona - tj klasy robotniczej, przez ówczesną propagandę/ zostało zarzucone na rzecz poczucia solidarności z portretowanymi ludźmi. Obrazy z cyklu Warszawa (1981 r), proroczo antycypowały wprowadzenie stanu wojennego w Polsce. W cyklu Droga na Wschód (1989 - 1991) upamiętnił ofiary stalinowskiego komunizmu, w cyklu Od Grudnia do Czerwca (1990 - 1994) oddał pamięć ofiarom stanu wojennego w Polsce. W cyklu Niech żyje wojna! powstałym pod wrażeniem wojen na Kaukazie i Bałkanach artysta śle przesłanie - ostrzeżenie. Ostanie cykle artysty to: Wyliczanka, Diagonale, Kwiaty, powrót do Podróży autostopem i cyklu Błekitne. Autor ponad 3 tysięcy obrazów towarzyszących naszemu życiu od kilkudziesięciu lat, stanowiących swoistą, niepowtarzalną , artystycznie ujętą kronikę życia, obyczaju, materialnego i duchowego zapisu naszej kultury.


Wystawa czynna do 6 marca 2005
 
 
Tekst i zdjęcia: Jolanta Gumula

Relacja przygotowana dla Artinfo.pl           




Galeria prac


Powrót