IGOR MITORAJ - wystawa rzeźby i rysunku w Krakowie



 
 
 


W czasach, kiedy wszyscy zdają się narzekać na kryzys jaki objął rynek sztuki, popyt na dzieła konkretnego artysty stanowi pewne pocieszenie. Tym bardziej, że nie są to dzieła malarskie będące – nazwijmy to – najbardziej popularne, ale rzeźby. Co więcej, nie wpisują się w „najmodniejszy” dziś nurt oparty na świadomym szokowaniu. Przeciwnie – zadziwiają właśnie spokojem, harmonia i klasyczną proporcja.
Mowa o rzeźbach Igora Mitoraja. Znane i doceniane w świecie, w Krakowie wystawiane są po raz pierwszy.
 
Na rangę wydarzenia wskazuje fakt, że honorowy patronat nad nim objął prezydent RP Aleksander Kwaśniewski. Przygotowanie wystawy, gwar i zamieszanie jakie od tygodnia panowało na krakowskim Rynku wskazywały, ze będzie to szczególna impreza. Najdobitniej mieli się o tym wkrótce przekonać mieszkańcy miasta, którym odmówiono udziału w wernisażu wystawy. Uroczyste otwarcie odbyło się za zamkniętymi drzwiami, w obecności prezydenta RP, artysty i „wybranych”, którym dane było otrzymać stosowne zaproszenia.
 
 
 
Sztuka Mitoraja, mimo ze współczesna, wywołuje wrażenie obcowania z tradycja antyczna. Monumentalne marmurowe popiersia, nieruchome twarze, umięśnione torsy pozbawione rąk, odwołują się do sprawdzonych już kanonów piękna. Każdy dostrzeże, że Mitoraj do nich sięga. Z całą stanowczością odżegnuje się jednak od nazywania go współczesnym klasykiem. Używa wprawdzie materiałów znanych w Starożytności – brązu i marmuru – ale na nowo opracowuje ich fakturę. Jest lśniąca, gładka, kiedy indziej znów chropowata i zniszczona. W tę idealna powierzchnie i strukturę wkradają się zaskakujące elementy: z ciała mitologicznych bohaterów wyrastają miniaturowe dłonie, twarze, a nawet całe figury. Oczodoły świeca pustką, a powalone głowy spowija bandaż.

 
 


Aby złagodzić rozczarowanie tych wszystkich, którym nie dane było uczestniczyć w wernisażu, dzień później zorganizowano spotkanie publiczności z artystą. Do sali konferencyjnej MCK wtargnęły tłumy spragnione nie tylko chęci wysłuchania, ale też ujrzenia słynnego Igora Mitoraja. Trochę odmitologizował swoja postać, dając się poznać jako dowcipny, uroczy człowiek.

Opowiedział wiec o swoich pierwszych latach w Paryżu, kiedy pracował przewożąc stare lodówki na wózeczku w Dzielnicy Łacińskiej. O swoich pierwszych doświadczeniach z rzeźba po dramatycznym odkryciu, ze jest bardzo kiepskim malarzem, i ze potrzebuje czegoś więcej. O swojej sztuce nie chciał rozmawiać: „Sztuka jest i artysta nie powinien dawać przepisu na jej oglądanie. Ona musi się bronić sama:. Na pytanie o „antyczne” imiona i tożsamość jego bohaterów szczerze wyznaje: „Czasem biorę sobie słownik mitologii i znajduję postać jaka mi się podoba. Często tworzę cos, a potem dopiero dorabiam do tego historię. Bawią mnie niektóre sformułowania krytyków, które pierwszy raz słyszę. Ostatnio np. nazwano mnie Fidiaszem z internetu. Ubawiło mnie to”. Pytany o inspiracje wyznaje, ze są rzeźby, które zawsze nim wstrząsają: Moora, Giacomettiego, Brancusiego, no i grecka. „Sztuka współczesna jest nudna. Jeśli ktoś rzuca flaki na mur i to ma być rzeźba... szokować jest łatwo, ale nie o to chodzi. Ciało ludzkie jest tak piękne i doskonałe, że trzeba je pokazywać”. Swoja karierę kwituje: „Po prostu jestem człowiekiem używającym tej dyscypliny, żeby dobrze przeżyć życie”.
 
 
Prace Mitoraja prezentowane są w dwóch miejscach: Galerii MCK i na płycie Rynku. Trzeba przyznać, że prezentują się tu doskonale. Sam Rynek z jego renesansowymi Sukiennicami, gotyckim Kościołem Mariackim i Ratuszem, stanowi zaskakującą przestrzeń wystawienniczą. Kontrast zabytków z rzeźba współczesną nie razi – raczej dynamizuje i unowocześnia otoczenie. Kraków nie musi wiec być skansenem, jak coraz częściej złośliwie jest nazywany. Całość rozbija codzienną rutynę poruszania się i aktywizuje. Już pojawiły się głosy, że w miejsce kramów z „drobnym handlem” na Rynku powinny stanąć rzeźby. Mitoraj przyznaje, ze miasto, w którym najchętniej widziałby swoje dzieło to Kraków właśnie.



    
    

 
 Nota biograficzna:

      
 
Igor (właściwie Jerzy) Mitoraj
– ur. się w 1944 r. w Niemczech w polsko-francuskiej rodzinie. Po wojnie wrócił z matką do Polski. Studiował malarstwo w pracowni Tadeusza Kantora na ASP w Krakowie. Do Paryża wyjechał w 1968 r. Niedługo potem całkowicie poświecił się rzeźbie. Pierwsza indywidualna wystawa w roku 1976 w paryskiej Galerie La Hune była ogromnym sukcesem. Kolejne – przyniosły artyście sławę i uznanie. Wydarzeniami na skalę światową były wystawy we Florencji w Ogrodach Boboli (1999) i w Muzeum Olimpijskim w Lozannie (2001). Prace artysty znajdują się w prestiżowych zbiorach, muzeach publicznych, kolekcjach prywatnych; zdobią również dziedzińce założeń architektonicznych, m.in.: The British Muzeum w Londynie, a w Polsce – dziedziniec Collegium Iuridicum na ul. Grodzkiej w Krakowie. Artysta od 16 lat mieszka i pracuje w miasteczku Pietrasanta we Włoszech, w pobliżu kamieniołomów Carrary.
 

  
Wystawa czynna do 25 stycznia 2004
 
 
Tekst i zdjęcia: Jolanta Gumula
Relacja przygotowana dla Artinfo.pl 

 

 


Galeria prac


Powrót