Jakub Ciężki - Malarstwo - Galeria Promocyjna

Po niespełna dwóch latach Jakub Ciężki powraca ze swoim malarstwem do wnętrz Galerii Promocyjnej. Propozycja zorganizowania wystawy po raz kolejny, w tak krótkim czasie nieczęsto wychodzi ze strony kuratorów Galerii i świadczy o wyjątkowym uznaniu talentu artysty oraz tym, że śledzili oni niezwykle pilnie dynamikę rozwoju twórczości Ciężkiego. 

Istniało przez moment zagrożenie, że artysty popadnie w manierę. Jego malarstwo – specyficzna martwa natura, której tematyką były metalowe przerdzewiałe sprzęty malowane w wielkich formatach i monochromatycznej gamie barwnej, zdobyło przebojem uznanie krytyki i kolekcjonerów. Posypało się kilka nagród. Takie powodzenie wiązało się z perfekcją warsztatową autora, niebanalnie podanym tematem operującym przeskalowaniem obiektu i zaskakującą urodą odrapanych przedmiotów portretowanych przez artystę. Nadszedł moment, w którym należało tylko „odcinać kupony” od stworzonej konwencji. Dla Ciężkiego nadszedł moment niemal całkowitej wolty, jaką przeprowadził w swoim malarstwie. 

Po pierwsze zaprosił na swoje płótna kolor. Zdecydował się wykorzystać gamę mondrianowską: czyste – przynajmniej do pewnego stopnia, bo jednak trochę pordzewiałe – żółcie, czerwienie i błękity, utworzyły specyficzny „Broadway Boogie Woogie” przedszkolnego podwórka, na którym krzyżują się drabinki i huśtawki Jakuba Ciężkiego widziane ze wszystkich zabawnych perspektyw, jakie może wyobrazić sobie fikające koziołki dziecko. Z poprzedniej konwencji została tylko rdza, czyli warsztatowa perfekcja dokładnego odwzorowania rzeczywistości. Po drugie zniknęło monumentalizowanie przedmiotów, a pojawiła się lekkość, podkreślana także poprzez zabawny kolor tła – róż w odcieniu, tak zwanym „majtkowym”. Całość tworzy nowy świat malarstwa Ciężkiego. Malarstwa, które znowu skazane jest na sukces, bo to że będzie się podobać jest nieuniknione. Warto się z nim zapoznać, póki jeszcze w Promocyjnej wisi, bo malarskie drabinki dużo atrakcyjniejsze są gdy tworzą cały plac zabaw. Warto także dlatego, że nie wiadomo kiedy autor znowu zmieni konwencję swojej twórczości, a że zmieni to raczej pewne, bo „odcinanie kuponów” najwyraźniej go nie interesuje. Warto więc się spieszyć.