Krzysztof Gliszczyński - Materia Prima - galeria Milano




Fenomenalna wystawa w Galerii Milano jest jedną z ciekawszych wystaw, które można obecnie oglądać w Warszawie. Gliszczyński poprzez swoje obrazy zdaje się poszukiwać szerszego kontekstu własnego podmiotowego istnienia. Będąc twórcą, jest jednocześnie pokornym uczniem i poszukiwaczem. Umiejscawiając się w tradycji duchowych dociekań magicznych i filozoficznych staje się kontynuatorem średniowiecznych i starożytnych dziedzin spiritualistycznych. Przenosi jednak te poszukiwania w sferę, które dopiero współcześnie jest doceniana: indywidualną sztukę. Traktuje siebie, swoje otoczenie i doświadczenia jako w pewien sposób magiczne, znamienne, nieprzypadkowe lecz znaczące, prowadzące do źródła tajemnicy, do prawdziwej wiedzy. 
 
 
W pewien sposób pozwala swoim obrazom stawać się, intuicyjnie, lecz również bardzo świadomie je kontroluje i modeluje. Jest magiem, alchemikiem, który będąc sprawcą, obcuje jednak z siłami, które mogą wymknąć się spod kontroli. Jednak perfekcyjnie znając swoje rzemiosło pozostaje panem sytuacji. Krzysztof Gliszczyński zdaje się stosować podobną metodę twórczą jak wybitny reżyser teatralny Krystian Lupa: z pewnej inercji, obserwowania siebie, ucieczki od świata rodzi się forma emocjonalna, z czasem przybierająca kształt.
 
 
 
 
O malarstwie Krzysztofa Gliszczyńskiego wspaniale pisze Aneta Szyłak.
Najnowszy cykl obrazów Krzysztofa Gliszczyńskiego jest domknięciem koła przemiany w jego malarstwie(...)
Jakość semantyczna i semiotyczna barwy oraz filozofia barw mają dla Gliszczyńskiego istotne znaczenie. W swoich własnych tekstach, pisanych głównie przy okazji wystąpień w Akademii Sztuk Pięknych w Gdańsku, sięga do historii znaczeń poszczególnych barwników malarskich, do technologii ich powstawania i stosowania, do związanych z nimi obyczajów i tradycji. Interesuje go warstwa symboliczna właściwa różnym kulturom i ich przekładalność na indywidualne doświadczenie artysty. Wydaje się przy tym, że różnorodność znaczeń jest mu bliższa niż kodowanie za pomocą barw jednoznacznie określonych treści. Cykle takie jak „Mitologia czerwieni” szeroko czerpią z możliwości operowania rozmaitymi jej gatunkami, których intensywność jest następnie gaszona warstwami sadzy czy często stosowanego przez artystę popiołu. Znamienne wydaje się być, że Gliszczyński przy fascynacji kosztownymi barwnikami interesuje się jednocześnie materiałami tak codziennymi i pospolitymi, jak popiół. Ma on dla artysty dwojakie znaczenie, służąc jako materia, dla osiągnięcia określonego efektu powierzchniowego, ale ma też wartość teg
o, co zostało, wartość resztki, znajduje jedną ze swoich możliwych realizacji. Przywieziony z domu rodzinnego i od przyjaciół popiół, przenosi w swojej zredukowanej postaci pamięć o energii, jaka zeń wyparowała, pamięć domów i ludzi oraz więzi, jakie je łączyły, łączą lub mogą łączyć.
Sam artysta definiuje znaczenie jako „problem nieobecności, związany z wątkiem śmierci i zniszczenia”. Istotne są tu zagadnienia materii, trwania i pozostałości, które są wątkami konstytutywnymi w jego sztuce. Sam proces malarski jest tu bowiem bardziej medytacją w działaniu i jednostkowym doświadczeniem duchowym, niż warsztatową grą z własnymi umiejętnościami. Technologiczna sprawność i precyzja są przede wszystkim codziennym zapisem stanów zawieszenia i namysłu, jakie wydarzają się pomiędzy starannie zaplanowanymi gestami.
Sięganie po wątki ezoteryczne nieuchronnie zaowocowało zainteresowaniem tradycją alchemiczną oraz doprowadziło do pojawienia się w twórczości Gliszczyńskiego pojęcia residuum. Jak sam artysta tłumaczy, termin ten „oznacza pozostałość po procesie sublimacji. Proces ten pozostawia po sobie ślad oraz duchową aurę. Dotyka on metafizyczności oraz dualności istnienia. Interesuje mnie opozycyjność istniejąca pomiędzy materią a duchowością”. Zastanawiając się nad symbolicznymi właściwościami barw, artysta przechodzi okresy pracy z określonymi kolorami.
W różnych momentach były to czernie, czerwienie,
szarości i błękity. Oprócz walorów metafizycznych, artystę pociąga sama fizyczna wartość koloru, jego materialność, mięsistość. Proces, który towarzyszy tym fascynacjom ma na celu wyjście poza dwuwymiar płótna. Wielowarstwowość obrazów, które tworzy, nie tylko buduje ich tajemnicę, której nie można odkryć, patrząc na samą powierzchnię. Złożoność ta powoduje także nasilanie się aspektów trójwymiarowych obrazu.
Jego powierzchnia traktowana jest jako obiekt, uwydatnia swoją jakość przestrzenną i każe myśleć o tym, co jest nieosiągalne dla naszego wzroku. Ukrywanie tajemnic obrazu jest immanentną składową procesu powstawania ostatecznej wersji, która wreszcie przedstawiana jest widzowi.
Stosowane przez artystę technologie – przeważnie enkaustyka, a także hybrydalne metody własne – powodują powstawanie resztek. Zdejmowane pozostałości farby są przez niego starannie zbierane. Jak zanotował: „Obraz Residuum zacząłem od procesu oczyszczenia, zużycia wszystkich pozostałości farb po poprzednich pracach (analogicznie do procesu alchemicznego). Roztopiłem w jednym naczyniu następujące składniki: 2 i ½ puszki czerni, 1 puszką szarości (pozostałość po białych pracach), 1 puszkę ugru jasnego (pozostałego po biało – czerwonym obrazie), 1 puszkę bieli, pozostałość wosku: zielonego, białego, ugrowego, niebieskiego; zmielony granit (blauschwarz), ponadto olej, terpentynę wenecką, wosk pszczeli oraz dla rozjaśnienia biel tytanową. Po stopieniu wszystkich składników, uzyskałem szarość zbliżona do koloru popiołu. Kolor ten określam barwą residuum”.
Używanie dalej jako materiału tak uzyskanej substancji to swoisty alchemiczny recycyling...
 

      
 Wybrane prace:
 

   


 

 
  
 
 Nota biograficzna:

        
GLISZCZYŃSKI Krzysztof
- Urodził się w 1962 w Miastku. Studiował na gdańskiej PWSSP, którą ukończył w1987, w pracowni K. Ostrowskiego. Artysta uprawia enkaustykę, specyficzna antyczną technikę malarską, w której wymieszane z woskiem pszczelim (spoiwo) barwniki nakładano na gorąco na podłoże za pomocą ogrzewanych szpachli lub pędzli. Farby enkaustyczne cechuje odporność na wilgoć, trwałość barw, ulegają jednak zniszczeniu pod wpływem zbyt wysokiej temperatury. Technika stosowana w starożytnym Egipcie (portrety z El Fajum), Grecji, Rzymie, zarzucona w średniowieczu. Próbowano ją wskrzesić w renesansie i w XIX, obecnie uchodzi za zapomniana. Rysunki K. Gliszczynskiego przypominają często skalne malowidła, bądź hieroglify.

    
Wystawa czynna do 24 kwietnia 2004
  
   
Relacja przygotowana przez Artinfo.pl           



Galeria prac


Powrót