Magdalena Moskwa - Malarstwo - WizyTUjąca Galeria

Wernisaż: 2007-11-16 19:00:00
Magda Moskwa, choć tworzy bardzo powoli, najwyżej kilka prac rocznie, coraz częściej prezentuje swoje obrazy na wystawach indywidualnych. To dobra nowina dla wielbicieli jej malarstwa, wcześniej zmuszonych tropić pojedyncze prace w kuratorskich zestawach zbiorowych. W Galerii Wizytującej w Warszawie na widzów czekało kilkanaście niewielkich deseczek i płócien Moskwy, znanych już w większości z innych pokazów, także warszawskich, lecz ci, którzy zdecydowali się obejrzeć ekspozycję na pewno się nie zawiedli, gdyż sztuka tej wybitnej artystki zawsze wywołuje duże wrażenie.

Magdalena Moskwa jest uznawana za jedną z najciekawszych polskich artystek młodego pokolenia. W malarstwie opowiedziała się po stronie tradycyjnego warsztatu w hołdzie twórczości dawnych mistrzów: stosuje laserunki i werniksy, maluje na desce i używa naturalnych gruntów.

W obrazach Moskwy każdy element kompozycji służy budowaniu znaczenia. Obce są jej eksperymenty formalne czy spontaniczna ekspresja, choć jej prace to zapis skrajnie subiektywnych emocji. Przykładowo w ostatnich obrazach znaczące są przede wszystkim dłonie, z czerwonymi paznokciami, nerwowo zaplecione, zaciśnięte do krwi, które artystka uczyniła autonomicznym tematem przedstawień. Obok nich pojawiają się czarne koronki, woalki, zapinane na dziesiątki guziczków staroświeckie buty – zespół kobiecych rekwizytów z poprzedniej epoki, które mogą zarówno definiować opresyjność kobiecego stroju, jak i być odwołaniem do społecznie uporządkowanej roli kobiety, łatwiejszej w realizacji dzięki swojemu zdefiniowaniu. Trudno powiedzieć, po której stronie tej interpretacji opowiada się artysta, być możne po żadnej, ukazując przez to całość komplikacji, jakie towarzyszą postrzeganiu kobiecości na zewnątrz, i wewnętrznie - przez same kobiety, od których wymaga się określenia ich społecznej postawy.

W jej pracach dominują ujęcia portretowe. Maluje ujęciu an face lub „w trzech czwartych”, dodając bohaterom, a przede wszystkim bohaterkom symboliczne rekwizyty, a także ozdobne tło. Tworzy tak zwane portrety psychologiczne, starając się odkryć problemy, traumy i uwikłania ludzkiej osobowości. Nie oszczędza swoich modeli, patrzy na nich bez sympatii i bez współczucia. W każdym z nich wypatruje odrobiny szaleństwa i histerii. Patrząc na jej prace ma się wrażenie, że bliską inspiracją mogłyby dla niej być fotografie realizowane dla doktora Charcota w Szpitalu Salpetriere w Paryżu pod koniec XIX wieku. Z drugiej jednak strony zna swoich modeli tak dobrze, tak precyzyjnie oddaje ich stany wewnętrzne, a raczej całe światy i pejzaże ich duszy, że można mieć wrażenie, że cały czas maluje siebie, bo nikogo innego tak perfekcyjnie poznać nie można.

Jej bohaterki są dziwnie nieobecne i niezmiernie oryginalne, żyją we własnym świecie, w który po przełożeniu na malarstwo znaleźć można szczyptę akademizmu, wspomnienie portretu trumiennego, odrobinę Holbeina i Halsa, dosadność charakterystyki na granicy deformacji, która bliska byłaby zapewne Baconowi, a jednoczenie uproszenie rodem z malarstwa naiwnego. Kiedy w świecie Moskwy pojawiają się mężczyźni, to nie są oni realni, i nie są też pozytywnymi bohaterami. To podstarzałe satyry lub diaboliczne, muskularne demony. Są rekwizytem w kobiecym świecie, ozdobnikiem, ale też narzędziem wywieranej presji.
Bohaterowie Moskwy zawieszonymi są pomiędzy realnością a światem zupełnie nierealnym, pomiędzy życiem a śmiercią, pomiędzy codziennością a literaturą i mitem. Jej kobiety dziwnie nieobecne, ogarnięte rozpaczą, skąpane w obojętności, zachowują się jak somnambuliczki, jakby patrzyły na świat oczami autystycznych dzieci. Umieszczone na wzorzystych, floralnych tłach będących odpryskiem średniowiecznych wizerunków Madonn malowanych w różanym krzewie, żyją nieokreśloną realnością w przestrzeni wypełnionej klimatem nadrealizmu.



Powrót