Michał Moląg i Magda Maciejewska - Matwa natura
Wystawa pomyślana według sprawdzonego, ale zawsze ciekawego wzoru "mistrz i uczeń". Mistrzem jest tu Michał Moląg prowadzący w SCEK zajęcia z malarstwa, a uczennicą Magda Maciejewska, studiująca od trzech lat w jego pracowni.
Zwornikiem ekspozycji jest wspólny temat, czyli martwa natura. Wyraźnie profesor poszedł tu uczennicy na rękę, wybierając zagadnienie "przerabiane na kursach", młodej artystce bliskie, a jednocześnie dające szansę zmierzenia się z nauczycielem.
Wynik tych zapasów jest dla Maciejewskiej zadowalający, jej kompozycję świadczą o talencie i malarskim nerwie, choć jednocześnie pokazują, że dalsza edukacja jest ciągle konieczna. Jej prace są zasadniczo poprawne, a niektóre nawet bardzo dobre, zwłaszcza biorąc pod uwagę wyczucie kolorystyczne, umiejętność dobierania tonów i zestrojeń barwnych. Brak jednak jeszcze w jej kompozycjach swobody, rozmalowania, płynności czyli malarskiej pewności siebie, która przychodzi wszak z wiekiem, i której można się po Maciejewskiej w przyszłości spodziewać.
To podstawowa różnica między kompozycjami jej, a profesora, bo wrażliwość na kolor mają wspólną, a można nawet założyć, że Moląg w młodej studentce tę wrażliwość wyrobił.
Jego prace, kompozycyjnie swobodniejsze, oszczędniejsze i mniej przeładowane, zarówno elementami tworzącymi przedstawiany plan, jak i bardziej wyważone w barwach, zdają się być wyciszone i kontemplacyjne. To zresztą cecha charakterystyczna jego malarstwa - afirmacja przedmiotów zwyczajnych, czy wręcz biednych, i podnoszenie ich do rangi ważnych kompozycyjnie i przedstawieniowo obiektów. Moląg maluje przede wszystkim najbliższe swoje otoczenie, tak jakby to co jest w zasięgu ręki znajdowało się także w zasięgu pędzla. To wskazuje na czysto malarskie zainteresowanie przedstawianymi obiektami, gdyż tak na prawdę dla Moląga najważniejsze jest nie to co maluje, a w jaki sposób. Rozwiązywanie zagadnień i problemów czysto malarskich jest tu celem samym w sobie.
Powrót
Zwornikiem ekspozycji jest wspólny temat, czyli martwa natura. Wyraźnie profesor poszedł tu uczennicy na rękę, wybierając zagadnienie "przerabiane na kursach", młodej artystce bliskie, a jednocześnie dające szansę zmierzenia się z nauczycielem.
Wynik tych zapasów jest dla Maciejewskiej zadowalający, jej kompozycję świadczą o talencie i malarskim nerwie, choć jednocześnie pokazują, że dalsza edukacja jest ciągle konieczna. Jej prace są zasadniczo poprawne, a niektóre nawet bardzo dobre, zwłaszcza biorąc pod uwagę wyczucie kolorystyczne, umiejętność dobierania tonów i zestrojeń barwnych. Brak jednak jeszcze w jej kompozycjach swobody, rozmalowania, płynności czyli malarskiej pewności siebie, która przychodzi wszak z wiekiem, i której można się po Maciejewskiej w przyszłości spodziewać.
To podstawowa różnica między kompozycjami jej, a profesora, bo wrażliwość na kolor mają wspólną, a można nawet założyć, że Moląg w młodej studentce tę wrażliwość wyrobił.
Jego prace, kompozycyjnie swobodniejsze, oszczędniejsze i mniej przeładowane, zarówno elementami tworzącymi przedstawiany plan, jak i bardziej wyważone w barwach, zdają się być wyciszone i kontemplacyjne. To zresztą cecha charakterystyczna jego malarstwa - afirmacja przedmiotów zwyczajnych, czy wręcz biednych, i podnoszenie ich do rangi ważnych kompozycyjnie i przedstawieniowo obiektów. Moląg maluje przede wszystkim najbliższe swoje otoczenie, tak jakby to co jest w zasięgu ręki znajdowało się także w zasięgu pędzla. To wskazuje na czysto malarskie zainteresowanie przedstawianymi obiektami, gdyż tak na prawdę dla Moląga najważniejsze jest nie to co maluje, a w jaki sposób. Rozwiązywanie zagadnień i problemów czysto malarskich jest tu celem samym w sobie.
Powrót