Michał Zaborowski - Po prostu malarstwo

Wernisaż: 2014-03-07 18:00:00


Najnowsza wystawa gromadzi obrazy jednego z najwybitniejszych i najpopularniejszych malarzy średniej generacji - Michała Zaborowskiego. W ostatnich latach artysta częściej wystawiał za granicą, głównie w USA, Danii i Hiszpanii, lub w Gdyni (Galeria Od czasu do czasu), niż w Warszawie, choć nie należy zapominać o jego wystawie Przegląd w Muzeum Niepodległości (d. Lenina) w Pałacu Radziwiłłów w roku 2012.
W STALOWEJ znalazły się prace z kilku ostatnich cykli Zaborowskiego, głównie Biblii Pauperum (2009), Before and after the party (2003) oraz kilka znanych z wystawy Misiek z Galerii Karowa (2008). Obrazy z Miśka, bardzo zróżnicowane tematycznie, o mniejszych formatach, zostały zestawione w taki sposób, że bardziej przypominają instalację malarską, niż klasyczną prezentację galeryjną.
Michał Zaborowski twierdzi, że malarstwo nie musi być filozofią, że jest w nim tyle wewnątrzartystycznych zagadnień i problemów, że samo ich rozwiązywanie stanowi wystarczający powód malowania obrazów. Mówi to wszystko opanowanym, głębokim głosem pewnego siebie człowieka sukcesu w średnim wieku, który ma za sobą 30 lat kariery, kilkadziesiąt wystaw indywidualnych w Polsce i na całym świecie, własną galerię w Warszawie (ostatnio w uśpieniu). Oraz jubileuszowy, ekskluzywnie wydany album z wywiadem-rzeką, prowadzonym przez Kamę Zboralską.
Od drugiej połowy lat 90. XX w., kiedy rozpoczął też prowadzenie autorskiej Galerii Karowa, nieprzerwanie do dziś jest artystą bardzo wziętym i modnym. Bogaci, choć jeszcze początkujący w latach 90., kolekcjonerzy zabijali się o jego prace. W pewnym okresie wręcz nie można było sobie pozwolić na nieposiadanie przynajmniej jednego „zaborowskiego” na ścianie swojej konstancińskiej rezydencji.
Oczywiście, być malarzem modnym to nie grzech, zwłaszcza, że ten status nie zależy tylko od artysty i nie jest przymiotem danym raz na zawsze. Michał ma to zresztą w nosie - jako twórca w pełni dojrzały stoi przed poważniejszymi kwestiami do rozwiązania. Czysto malarskimi.
Wieczór z artystą, który STALOWA zwyczajowo organizuje w przeddzień wernisażu, zgromadził całkiem liczne grono przyjaciół i wielbicieli, a także kolekcjonerów obrazów Zaborowskiego, bacznie oglądających nowe prace rozwieszone na ścianach oraz wydrukowaną listę ich cen. Wśród gości nie zabrakło biznesmenów, jak również gwiazd telewizji i filmu, które chyba dość rzadko odwiedzają Pragę.
Czwartkowy wieczór był zaledwie przedsmakiem tego, co wydarzyło się następnego dnia, tj. prawdziwego najazdu gości piątkowego wernisażu. Przybyli stali bywalcy, rzadko opuszczający kolejne wystawy STALOWEJ, jak i nowi - ściągnięci magią nazwiska bohatera wieczoru oraz urodą jego obrazów.
Artysta twierdzi, że malarstwo nie musi być przemądrzałe: Współczesny artysta odczuwa potrzebę wypełniania misji polityka, kapłana, psychologa oraz innych misji, które nie do niego należą. Uzurpuje sobie prawo do tworzenia rozpraw filozoficznych. A przecież nie jest to konieczne. Artysta nie musi wypełniać tych misji. W malarstwie istnieje cała seria problemów związanych z kolorem, światłem, kompozycją, tysiącem innych rzeczy, w oparciu o które malowano obrazy przez stulecia. (...) Zanim malarstwo stało się sztuką, przez wieki było rzemiosłem. O tym dziś zbyt często się zapomina. Dzisiaj artysta może nie malować i uznawać się za malarza. (...) Istotą sztuki jest znajdowanie właściwych proporcji. Nie chcę uciekać od problemów typowo malarskich do problemów spoza zakresu sztuki.
Czy to znaczy, że tym samym Michał Zaborowski wybiera łatwiejsza drogę? Pozornie. Co prawda, dzisiejsza obiegowa definicja sztuki podkreśla prymat misji, nowości, zaangażowania w problemy filozoficzne, naukowe, ideologiczne czy polityczne, nie mówiąc już o walce o swobody obyczajowe, rasowe czy seksualne. Sztuka podejmująca te tematy opanowuje od lat wielkie przeglądy, festiwale i biennale.
Więc jeśli przyjmiemy takie ujęcie, jako jedynie wiarygodne, malarstwo Zaborowskiego z trudem mieściłoby się w zakresie sztuki współczesnej. Tak samo, jako właściwie poza tym zakresem znajduje się twórczość mistrzów Zaborowskiego: Edwarda Hoopera, Balthusa, Luciana Freuda czy Erica Fischla. Na szczęście dla artystów, ale i dla nas, sztuka ma wiele możliwych paradygmatów i malarstwo takich twórców, jak m. in. Zaborowski mieści się doskonale w zakresie sztuki współczesnej, a nawet więcej - jest uznawane wręcz za synonim sztuki - akceptowanej dość powszechnie, lubianej i docenianej przez kolekcjonerów.
Nie oszukujmy się bowiem, awangarda i sztuka walcząca, krytyczna i kontestująca ma bardzo wąski krąg odbiorców - świetnie prezentuje się w nowoczesnych muzeach i centrach sztuki, dużo gorzej we wnętrzach mieszkalnych.

Krzysztof Stanisławski



Powrót