Olena Hajdamaka - Kształt uczuć

Własne uczucie jest ukryte we wnętrzu jestestwa i nie ma kształtu. Doznania niesformatowanego żywiołu nie można zobaczyć w lustrze, zanim się odbije, zdąży skłamać – straci moc i autentyczność.

Z doświadczenia egzystencjalnego wiadomo, że stany wzburzenia, szczęścia, rozpaczy czy uspokojenia można rozpoznać w drugim człowieku. Z przykładów sztuki XX-wiecznych portrecistów a potem ekspresjonistów wiemy również, że nie ma nic więcej we wnętrzu człowieka, co by się nie ujawniało w jego powłoce. Olena Hajdamaka wybrała ten trop z intuicyjnego podszeptu i pewno stąd się wziął cykl linorytów "Kształt uczuć". Emocjonalne stany niewidocznej postaci wizualizują ręce uwikłane w szmat białej materii. To są piękne ręce, mówiące ręce, prawie się czuje wir powietrza po zastygłym geście. Sposób wykonania każe się odwoływać do akademickiej doskonałości, a w dodatku ekspresji jest zawarte dążenie do wyartykułowania znaków, z których złożyłby się język ciała. Jeszcze nie widać, czy ten artystyczny imperatyw, który pochodzi od autorki, przebije się do samego dna otchłani ludzkiego bytowania, czy pozostanie w zawieszeniu kontemplacyjnym, uciekając się do pośrednictwa symboli. Nie odnoszą się wprost do chrześcijaństwa w tradycji malarskiej, ale ta historyczna przeszłość europejskiego tworzenia jest odczuwalna, a może też zadana odbiorcy w intencji odautorskiej? Prace w drugiej części sali – przedstawiające ręce w innej, uproszczonej stylistyce, ale zawsze w towarzystwie czerwonego ościenia - zdają się sugerować tę drugą artystyczną perspektywę. Czy się kiedyś dostaniemy do źródła tożsamości sztuki? Bo o to by chodziło w twórczości Oleny Hajdamaki. Pierwotna emocja w artystycznej obróbce powinna się przeobrażać w prawdę sztuki.

Galeria prac


Powrót