Witold Urbanowicz - Stare i nowe - PDA SZTUKA




Prace Witolda Urbanowicza eksponowane w PDA Sztuka w Warszawie, przyjechały wreszcie i do Krakowa. Wreszcie, bo jak w stolicy postać artysty nie jest może bardzo znana, tak w Krakowie przedstawiać jej raczej nikomu nie trzeba.

Urbanowicz jest jednym z członków tzw. „Grupy Nowohuckiej”, zwanej często w przeszłości także „Grupą Pięciu”. Razem z przyjaciółmi: Julianem Jończykiem, Januszem Tarabułą, Jerzym Wrońskim i Danutą Urbanowicz, od 1956 r. wystawiali wspólnie w lokalu KMPiK w Nowej Hucie. To właśnie oni współtworzyli jedno z najciekawszych zjawisk sztuki powojennej – malarstwo materii.













Ekspozycja w krakowskim salonie PDA Sztuka przedstawia prace wczesne, pochodzące z lat 60, i te z ostatnich, syntetyzujące dotychczasowe doświadczenia.
Obrazy Urbanowicza już od najwcześniejszych lat poddawane były eksperymentom – nazwijmy to – reliefowo-fakturowym, znajdując się w kręgu najbardziej aktualnej wówczas tendencji w sztuce światowej. Polska sztuka materii stała się wtedy swoistym objawieniem na międzynarodowej arenie artystycznej. Urbanowicz „lepił” swoje obrazy używając piasku, żwiru, gipsu, skóry, ziarenek kawy, szmacianych ścinków i sznurków. Swoje płótna zszywał, następnie pruł i znów zlepiał, co powoduje, że niektóre z nich wyglądają jak nie do końca zagojone szramy. Niby gładka powierzchnia słynnego Czarnego Kwadratu z 1959 r. nabrzmiewa tu i ówdzie pod wpływem tkwiących pod „skórą” napuchniętych blizn. Programowa brzydota i pewna dawka brutalności składają się na estetyczną całość bliską zachodnioeuropejskim nurtom art brut czy informelu. Swoisty turpizm był odpowiedni dla wyrażenia powojennej polskiej rzeczywistości. Rzeczywistość ta nie okazała się zbyt łaskawa dla artysty. Wraz z rodziną został przesiedlony z pięknego Lwowa na brzydki i brudny Górny Śląsk. Pesymizm jaki odnajdujemy w jego obrazach był jak najbardziej uzasadniony. 

Malarstwo Urbanowicza niektórzy utożsamiają ze sztuką reliefu. Sam artysta uznaje je raczej za przedmiot: „W moim malarstwie dążę do absolutnego spokoju i ciszy. Dzięki temu, że tworzę jeden przedmiot, nie maluję przedmiotów. Dążę do tego, aby obraz był sam w sobie jak drzewo czy kamień”. Mimo tego pesymizmu, ciemnych, monochromatycznych barw i niepokojącej faktury, płótna artysty jawią się jako dzieła spokojne, a nawet kontemplacyjne. Efekt taki z pewnością nie jest łatwo osiągnąć. Być może Urbanowiczowi pomaga nieustająca wiara w malarstwo. Wbrew głosom twierdzącym, że już dawno się skończyło twierdzi, że „właśnie malarstwo bez przerwy wygrywa. Przechodzi kryzysy, ale odradza się w nowej formie”.
W nowej formie odrodziło się też malarstwo Urbanowicza. Po latach ciągłych odejść od figuracji do abstrakcji, osiągnął syntezę dotychczasowych doświadczeń. W ostatnich latach powrócił do malarstwa strukturalnego, łącząc je z ekspresyjnym kolorem i dynamiczną linią. 
„Konfrontacja” obrazów starych z nowymi została zainscenizowana na ścianach salonu PDA Sztuka. Naprzeciw tych z lat 60 powieszono ostatnie. Jak wypada konfrontacja? Wielu twierdzi, że na korzyść tych pierwszych, bardziej „świeżych”. 
Chętnie byśmy zobaczyli przegląd całej twórczości Urbanowicza. Sam twierdzi, że wystawa monograficzna to dla artysty wspaniała, wielka rzecz. Jak dotąd, zorganizowanie takiej wystawy zaproponowało mu ponoć tylko Muzeum Narodowe w Krakowie, w dodatku dopiero po jego śmierci... 

 
 

      
 Wybrane prace:
 

   
 
 
 

 
  
 
 Nota biograficzna:

        
 
Witold Urbanowicz – ur. 1931 r. w Oszmianie (woj. Wileńskie). W latach 1950-1956 studiował na ASP w Krakowie. Był uczniem profesorów: Zygmunta Radnickiego, Zbigniewa Pronaszki, Czesława Rzepińskiego i Jonasza Sterna. Wraz z przyjaciółmi założył tzw. „Grupę Pięciu”, zwaną później „Grupą Nowohucką”, współtworząc jedno z najciekawszych zjawisk w sztuce powojennej Polski – malarstwo materii. Jego obrazy znajdują się w wielu kolekcjach prywatnych i państwowych, uczestniczył także w szeregu wystaw indywidualnych i zbiorowych w kraju i za granicą. 


    
Wystawa czynna do 10 kwietnia 2004
  
Tekst i zdjęcia: Jolanta Gumula
Relacja przygotowana dla Artinfo.pl           

            



Galeria prac


Powrót