Ziemowit Kmieć - LOH-Koh-moh-tor
Wernisaż: 2011-06-09 18:00:00
Otwarta 9 czerwca wystawa Ziemowita Kmiecia w galerii Zderzak, będąca pierwszym indywidualnym pokazem dzieł tego artysty, nie jest typową wystawą prezentującą „po prostu” obrazy na ścianach.
Artysta wszedł głębiej w interakcję z przestrzenią, zmieniając jej typową formułę. Ściany uderzają żywymi kolorami – żółcią, różem i granatem, sprawiają, że muzealny white cube przestaje istnieć, a już od samego progu wystawa zmysłowo działa na widza.
Sensualizm to jedno z kluczowych haseł wykorzystywanych przez Kmiecia. W swoich sterylnych kolażach wykorzystuje czarno – białe zdjęcia przedstawiające fragmenty ludzkiego ciała – dłoń, piersi kobiece czy pośladki. Fragmenty te przypominają pierwsze akty Stiglietza, bezpruderyjne i proste w swojej formie. Ciało pojmowane jest w kontekście antycznego piękna, czystego i chłodnego, niemalże posągowego. Jednak nie samo piękno zajmuje artystę najbardziej, raczej sposób wprowadzania ciała w ruch.
Już sam tytuł wystawy LOH – koh – moh - tor w pewien sposób nawiązuje do zagadnienia ruchu, przemieszczania się. W interpretacji artysty lokomotor to zaklęcie służące do przenoszenia i lewitacji obiektów, a najpełniej jego znaczenie zawiera się w słowach dynamika i pęd. Ruch w przestrzeni podkreślają koła energetyczne umieszczone nad obrazami, swego rodzaju symbole nieskończoności i wiecznego przepływania. Świat zrodził się z chaosu, który kojarzy nam się z nieujarzmionym ruchem. Kmieć panuje nad nim całkowicie, rozkłada na cząstki elementarne by właśnie ruch stał się mu poddany. Małoformatowe obrazy grają swoim spokojem i dystansem, z którego przebija niemal naukowy chłód. Lekko zarysowane linie na bladym bądź czarnym tle, stonowane barwy, powtarzające się okręgi sprawiają, że w połączeniu z kontrastowymi, ostrymi barwami ścian całość żyje swoim tempem, tempem artysty. Każdy element pasuje do całości, świadcząc o przemyślanej formule wystawy, która w każdym detalu została zaaranżowana przez artystę. Wystawa ma znamiona dzieła totalnego, które można jednoznacznie utożsamiać z zamysłem Ziemowita Kmiecia.
Nad całością kompozycji dominuje zegar, w którym zatrzymała się wskazówka. Czas przestał płynąć, unieruchomiony zaklęciem artysty. Każdy odwiedzający zetknie się w galerii z atmosferą nasiąkniętą delikatną metafizyką, z czasem i ruchem ujarzmionym ręką maga.
Powrót
Artysta wszedł głębiej w interakcję z przestrzenią, zmieniając jej typową formułę. Ściany uderzają żywymi kolorami – żółcią, różem i granatem, sprawiają, że muzealny white cube przestaje istnieć, a już od samego progu wystawa zmysłowo działa na widza.
Sensualizm to jedno z kluczowych haseł wykorzystywanych przez Kmiecia. W swoich sterylnych kolażach wykorzystuje czarno – białe zdjęcia przedstawiające fragmenty ludzkiego ciała – dłoń, piersi kobiece czy pośladki. Fragmenty te przypominają pierwsze akty Stiglietza, bezpruderyjne i proste w swojej formie. Ciało pojmowane jest w kontekście antycznego piękna, czystego i chłodnego, niemalże posągowego. Jednak nie samo piękno zajmuje artystę najbardziej, raczej sposób wprowadzania ciała w ruch.
Już sam tytuł wystawy LOH – koh – moh - tor w pewien sposób nawiązuje do zagadnienia ruchu, przemieszczania się. W interpretacji artysty lokomotor to zaklęcie służące do przenoszenia i lewitacji obiektów, a najpełniej jego znaczenie zawiera się w słowach dynamika i pęd. Ruch w przestrzeni podkreślają koła energetyczne umieszczone nad obrazami, swego rodzaju symbole nieskończoności i wiecznego przepływania. Świat zrodził się z chaosu, który kojarzy nam się z nieujarzmionym ruchem. Kmieć panuje nad nim całkowicie, rozkłada na cząstki elementarne by właśnie ruch stał się mu poddany. Małoformatowe obrazy grają swoim spokojem i dystansem, z którego przebija niemal naukowy chłód. Lekko zarysowane linie na bladym bądź czarnym tle, stonowane barwy, powtarzające się okręgi sprawiają, że w połączeniu z kontrastowymi, ostrymi barwami ścian całość żyje swoim tempem, tempem artysty. Każdy element pasuje do całości, świadcząc o przemyślanej formule wystawy, która w każdym detalu została zaaranżowana przez artystę. Wystawa ma znamiona dzieła totalnego, które można jednoznacznie utożsamiać z zamysłem Ziemowita Kmiecia.
Nad całością kompozycji dominuje zegar, w którym zatrzymała się wskazówka. Czas przestał płynąć, unieruchomiony zaklęciem artysty. Każdy odwiedzający zetknie się w galerii z atmosferą nasiąkniętą delikatną metafizyką, z czasem i ruchem ujarzmionym ręką maga.
Powrót