Dariusz Mlącki - Nic podobnego - Nautilus

Wernisaż: 2008-02-15 18:00:00
Krakowska galeria NAUTILUS zapoczątkowała cykl prezentacji wystaw ośmiu artystów, których prace dotykają problemów filozoficznych, metafizyki, relacji między stałym a zmiennym, ukrytym a ujawnionym. Dzieła artystów różnią się formą, ale ideowo okazują się sobie bliskie. Wykraczają poza zwykłą materialną urodę i trwałość.

Pierwszy, którego prace zainaugurowały cykl jest Dariusz Mlącki. Spoglądając z daleka na to, co stworzył, nie do końca jesteśmy pewni techniki – rzeźba, relief, czy malarstwo? Zwielokrotnione formy kopert ułożone w większe prostokąty łudząco wydają się być trójwymiarowe. Ich powierzchnia jakby zniszczona, lekko pomięta i pobrudzona – potęguje to wrażenie. Pojedyncza koperta, o dużym formacie, zdobi ścianę. Ale czy mamy do czynienia z prawdziwą, szarą, częściowo poklejoną, już nieco starą kopertą? Czy to kolejne złudzenie? Czy tak jak niełatwo znaleźć tu granicę między jawą a rzeczywistością, tak ciężko dopatrzyć się jej w tzw. realu? Czy życie, którym żyjemy istnieje naprawdę, czy tylko w naszej wyobraźni? Czy świat, który uznajemy za nasz jest tylko światem w naszej głowie, czy światem obiektywnym? Co jest naprawdę, gdzie przebiega linia oddzielające prawdziwe od nieprawdziwego?

Podobne refleksje nasuwają się oglądając obrazy – bo okazuje się, że to jednak obrazy – Mląckiego. Leżące blisko metafizyki, ułatwiają być może poznanie bytu rzeczy realnych. O bycie przedmiotów mówił już i pisał niejeden artysta. Z polskich zajmował się tym zagadnieniem Władysław Ślewiński, czy Jan Stanisławski, który zatrzymując obłoki uchwycił ich istotę, doprowadzając niemal do pokazania tego, co materialnym nazwać się już nie da.

U Mląckiego zobaczymy złożony i zaklejony znaczkiem list z obszarpanymi brzegami kartki, kopcące świece. Koperty tybetańskie, jak nazwał je artysta, inspirowane były niematerialnym klimatem tamtego rejonu, w którym miał okazję przebywać. Koperty tworzy od lat, przyznając, że czasem dla niego samego są jak rzeźby. Powierzchnia jego płócien jest oszczędna w kolorach. Dominuje na nich czerń, biel i siena. Króluje ascetyzm, a treść obrazów wydaje się jasna, prosta, czytelna. Od widza zależy jak bardzo prosta i jak głęboko wnika w to, czego zobaczyć okiem już nie można.



Powrót