Po stokroć Hermanowicz

Wernisaż: 2009-05-08 18:00:00
Boom na fotografię artystyczną, na Zachodzie istniejący od wielu lat, w Polsce dopiero się zaczyna. Dorobek polskich artystów obiektywu jest odkrywany i waloryzowany dzięki licznym wystawom, towarzyszącym im publikacjom i sesjom naukowym, ambitnym imprezom cyklicznym i - last but not least - dzięki wschodzącemu rynkowi fotografii kolekcjonerskiej.

Tę koniunkturę dobrze wyczuła galeria dylag.pl, poszerzając swoją ofertę o wybitnych krakowskich fotografików. Ambicją Wiesława Dyląga jest to, aby w miesiącu maju, gdy w Krakowie trwa święto fotografii, urządzać w swojej galerii monograficzne wystawy któregoś z krakowskich twórców. Dwa lata temu mogliśmy podziwiać prace Mariana Szulca (1922-1996); rok temu zostaliśmy zaskoczeni znakomitymi fotografiami Tadeusza Chrzanowskiego (1926-2006). Obecnie, w trakcie VII Miesiąca Fotografii w Krakowie, mamy możność spojrzeć świeżym okiem na dorobek bodaj najbardziej popularnego fotografika działającego tutaj po wojnie - Henryka Hermanowicza (1912-1992). Przy dwóch pierwszych wystawach - przybliżając artystów wybitnych, lecz zapoznanych - galeria była niejako skazana na sukces. Przypadek Hermanowicza niesie jednak ze sobą ryzyko. Na pewno warto było to ryzyko podjąć.

Na czym polega casus najbardziej znanego krakowskiego fotografika? Kto nie pamięta - bo za młody - renomy Henryka Hermanowicza, niech pomyśli o obecnym oficjalnym fotografiku Krakowa, Adamie Bujaku. Per analogiam można by powiedzieć, że Hermanowicz to Bujak powojennego Krakowa. Autor wielokrotnie wznawianego albumu Kraków. Cztery pory roku stworzył portret miasta, który stał się kanonem. Każdy kanon ma jednak swojego bliskiego krewnego - jest nim banał. To między innymi dlatego artyści bardzo znani za życia muszą później przejść czyściec w postaci spadku zainteresowania lub nawet zapomnienia. Czy siedemnaście lat od śmierci Hermanowicza to wystarczający okres, aby oglądać jego twórczość obiektywnym wzrokiem? Propozycja galerii dylag.pl w pełni to potwierdza.

Anna Baranowa, ze wstępu do katalogu „Po stokroć Hermanowicz”
Fotorelacja



Powrót